Filip Memches Filip Memches
149
BLOG

Etosiarze i ćwoki

Filip Memches Filip Memches Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Andrzej Celiński uchodził dla mnie od co najmniej 10 lat za uosobienie tej części dawnej opozycji antykomunistycznej, która w swych urojonych lękach przed polskim „ciemnogrodem” postanowiła się sprzymierzyć ze spadkobiercami i kontynuatorami „reformatorskiej” linii PZPR. Jak się jednak okazuje, w przeszłość odchodzą już nie tylko podziały z czasów PRL, ale i z lat 90. ubiegłego wieku oraz pierwszych pięciu lat bieżącej dekady. Mogą o tym świadczyć właśnie niektóre wypowiedzi Celińskiego, jakie znalazły się w rozmowie przeprowadzonej z nim przez Piotra Zarembę na łamach weekendowego Magazynu Dziennika.
 
Cóż więc takiego mówi Celiński, że postanowiłem poświęcić mu niniejszy wpis? O Jarosławie Kaczyńskim: Ja z Jarkiem Kaczyńskim współpracowałem blisko w poprzednich latach[przed „wojną na górze”], bywałem u niego na Żoliborzu. To jeden z najwybitniejszych politycznych analityków w Polsce. Wtedy nie było od niego wybitniejszego. A zarazem uważam go za człowieka niebezpiecznego. To polityk XIX-wieczny, funkcjonujący w paradygmacie niekończącego się konfliktu na śmierć i życie. O PiS-ie: Kiedy byłem wiceszefem SLD, radziłem Leszkowi Millerowi, żeby słuchał recept PiS. O lewicy: Dziś lewica ma reprezentację w partii knajackiej, podwarszawskich bandosów. Napieralski to przedstawiciel kolejnego pokolenia aparatu.O obecnej Rzeczypospolitej: To nie jest moja Polska. Odbierałem Kaczyńskiego jako zagrożenie, bo on otworzył pojemnik z demonami, lękami. Ale pamiętam też, jak Jacek Kuroń tłumaczył, że bardziej woli oszołomów z KPN wierzących w wartości niż ludzi sprawnych ale nijakich. Bo oszołomy mogą znaleźć dobrą drogę. Cieszę się, że PiS straciło władzę. Ale szanuję jego ludzi, gdy serio przedstawiali swój paradygmat polityki narodowej. A co przedstawia minister Nowak? Jaką wartość? To nadęte zero.O Donaldzie Tusku:Po przyjęciu ustawy medialnej postrzegam nie jego, bo osobiście jest uczciwy, ale jego otoczenie jako grupę drobnych kupców. Gdyby przyszedł do mnie z czymś Jarek Kaczyński, prosił o poparcie, pewnie bym odmówił, ale zastanawiałbym się. A tu nie ma się nad czym zastanawiał.
 
Opinie Celińskiego stanowią potwierdzenie tego, o czym od półtora roku myślę cicho i głośno, również na moim blogu. Otóż przełomowymi wyborami w Polsce po roku 1989 były nie te z 2005 czy 2007, ale te z 2001. Wtedy właśnie zatopiona została Unia Wolności, wybory wygrał populistyczny bądź co bądź SLD Leszka Millera (skądinąd Miller okazał się populistą tylko w sferze PR-u, a nie prowadzonej przez siebie polityki), a na arenę polityczną wkroczyły inne ugrupowania populistyczne, takie jak PO i Samoobrona, które wbrew powszechnym opiniom, bardzo wiele łączyło. Rok 2001 to klęska etosiarzy, a zwycięstwo ćwoków, takich właśnie rozmaitych „nadętych zer”. Istnieje bowiem niezauważalny lub świadomie lekceważony podział kulturowy w polskiej polityce, mający swe źródło w rozpadzie społeczeństwa stanowego i narodzinach demokratycznej nowoczesności po roku 1864.
 
Otóż w bardziej lub mniej modernizującej się od prawie 150 lat Polsce rywalizują ze sobą dwa nurty: pierwszy jest etosowy – „postszlachecki”, inteligencki, wspólnotowy, romantyczno-patriotyczny, nawiązujący do formuły Krasińskiego: „z szlachtą polską polski lud”, drugi zaś – mieszczański, nuworyszowski, pragmatyczny, populistyczny, realistyczno-nacjonalistyczny. Nie powinno więc dziwić, że w tym pierwszym nurcie mogą się znaleźć zarówno Andrzej Celiński czy Adam Michnik, jak i Jarosław Kaczyński czy Ludwik Dorn, natomiast w drugim – Sławomir Nowak i Grzegorz Napieralski, lecz także Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński. Ten podział dał o sobie mocno znać na przełomie lat 2000-01, podczas rozpadania się Unii Wolności. To wtedy okazało się, że zwyczajne chłopaki z Trójmiasta, których ulubioną rozrywką jest po prostu gra w piłkę nożną nie mają ochoty dłużej pozostawać w szeregach jednej partii z podkreślającą wyniośle na każdym kroku swój inteligencki elitaryzm warszawką.
 
Od roku 2001 zarysowuje się coraz większa dominacja ćwoków, tradycyjną politykę wielkich celów wypiera miałka, populistyczna postpolityka. I być może to właśnie skłania etosiarzy pokroju Andrzeja Celińskiego do kierowania ciepłych słów pod adresem PiS-u i jego przywódcy.

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości