Filip Memches Filip Memches
3424
BLOG

Polonofobia i bicie się w piersi

Filip Memches Filip Memches Polityka Obserwuj notkę 10

Kiedy Polacy czczą przegrane powstania źle. Kiedy przywołują sukcesy swojego oręża też źle. W „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst, w którym pada postulat: „Nie świętujmy plugawych zwycięstw!”.

Historyk i politolog Łukasz Adamski jest koordynatorem projektów badawczych w Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. W tekście, jaki się ukazał w „Gazecie Wyborczej”, krytycznie się odniósł do pomysłu rekonstrukcji na krakowskiej Starówce „hołdu ruskiego”, jaki w roku 1611 złożył na warszawskim Sejmie królowi Zygmuntowi III Wazie oraz królewiczowi Władysławowi zrzucony z moskiewskiego tronu Wasyl IV Szujski wraz z braćmi.
 
Według Adamskiego, wyprawa wojsk Rzeczypospolitej na Moskwę to jedna z najbardziej niechlubnych kart w dziejach Polski. A to dlatego, że po dziś dzień Rosjanie odbierają hołd Szujskiego jako upokorzenie swojego kraju przez silniejsze mocarstwo. Polacy w ich oczach postrzegani są jako naród imperialny.
Tekst Adamskiego jest cenny z jednego powodu: próbuje pokazać, jak na nas patrzą inne narody, które my z kolei odbieramy jako agresorów. Bez politycznej empatii trudno o mądrą politykę zagraniczną. Tyle że nie sposób przypuszczać, że w przypadku tego tekstu chodzi wyłącznie o ten aspekt.
 
Można się głośno zastanawiać nad tym, ile słuszności tkwi w stwierdzeniu, że „celebrowanie zwycięstw w niesprawiedliwych wojnach jest bez wątpienia gorsze niż oddawanie czci przegranym bohaterom słusznej sprawy”, zwłaszcza że omawiany przypadek trudno jednoznacznie uznać za wojnę niesprawiedliwą. Rzeczpospolita była od wielu lat skonfliktowana z państwem, które nieraz wykazywało się brutalnością (za przykład niech służy masakra Nowogrodu Wielkiego) i bynajmniej nie powstrzymywało się przed ekspansją w kierunku zachodnim.
 
Ale Adamski idzie dalej i przestrzega przed „skłonnościami do triumfalizmu czy nacjonalistycznej egzaltacji, obcymi zasadom chrześcijaństwa i tradycyjnym wartościom polskiej kultury narodowej”. To daleko posunięty rewizjonizm historyczny i próba dokonania postmodernistycznej dekonstrukcji na szczątkach świadomości Polaków. Bo przecież nie oszukujmy się, współczesnym Polakom brakuje zdrowego poczucia dumy narodowej. I jeśli wpadają w egzaltację, to właśnie dlatego. Na zasadzie odreagowania pewnego zbiorowego skarłowacenia. Owo skarłowacenie szczególnie się posunęło w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, po kawarnawale Solidarności.
 
Tymczasem chrześcijaństwo nie namawia do tego, żeby w imię swoiście pojętej miłości bliźniego oddawać własną ojczyznę wrogiemu państwu. Bliźni bowiem nie jest kategorią polityczną, lecz religijną oraz moralną.
 
Dobrze, że Adamski wskazuje źródła polonofobii na Wschodzie (każdy naród powinien mieć odwagę zdobywać się na taką refleksję: Rosjanie na temat rusofobii, Niemcy - germanofobii, Żydzi - antysemityzmu itd., a nie wzdragać się przed takimi zjawiskami jak przed ślepymi, irracjonalnymi siłami). Jednak, w przypadku Polaków to nie może być po raz kolejny alibi dla nieuzasadnionego wbijania ich w poczucie wstydu. Zwłaszcza że Rosjanie po dziś dzień czczą jako swojego narodowego bohatera pacyfikatora warszawskiej Pragi, Aleksandra Suworowa.


 

Publicysta magazynu tygodnik.tvp.pl. Poza tym mąż i ojciec, mol internetowy, autsajder, introwertyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka